środa, 7 listopada 2012

Oh..my god

Hmm...temat taki..w nawiązaniu do obecnej sytuacji - wybory w Stanach Zjednoczonych..mam wrażenie , że zazwyczaj w tych programach to mówią często  oh my god..oh my god ..
i...że przez ok. tydzień mnie nie będzie ze względu na stan zdrowia , jutro..szpital .
Tego to się nie spodziewałam !  Jeśli ktoś odwiedza bloga i to czyta - to trzymaj za mnie kciuki , żebym się tam nie zanudziła..w prawdzie biorę ze sobą książkę "Podróż do teraz" o której pisałam w "początkowym " poście , będę miała okazję ją w końcu przeczytać , mały notatnik-szkicownik (może wpadnie mi do głowy pomysł na jakąś zabawkę lub torbę...lub jeszcze przeróbkę czegoś) , kalendarz , żeby sobie coś tam zapisać.. Biorę ze sobą tylko najważniejsze rzeczy , tylko kilka ubrań.. to nie rewia mody..a przyznam się , że nie potrafię brać ze sobą małej ilości ubrań ! bo myślę  , że czegoś mi zabraknie , że to się przyda i tamto - Wy też tak macie ? Dzisiaj będę patrzyła na to z innej perspektywy..

Do zobaczenia... !

2 komentarze:

  1. W takim razie ja trzymam kciuki! Mam nadzieję, że to nic bardzo poważnego i prędko wrócisz do domu ;)
    Nie zanudź się tam i odezwij się jak tylko będziesz mogła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że paczuszkę do Hospicjum można wysłać później! Zdrówko najważniejsze! Pozdrawiam Kasia

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze !